Leśny Sen
Dla poranka...
Leśny sen na głazie spoczywał
Sięgam po niego...
rozpływa się między niegodnymi palcami
wymyka się
kpi ze mnie niczym wodna rusałka
nieuchwytna dla prostaka
Znika gdzieś za drzewem
to za chwilę się pojawia
Mruga do mnie figlarnie
A ja?
Nie mogę za nim biec
Bo?
Nogi me wrośnięte w ziemię
jak korzenie drzewa
Nieruchomo wypatruję
jak coraz bardziej się oddala
Lecz wiem że z kolejnym porankiem
znów będzie blisko
Może tym razem
uda się?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.