Letni dzień
Wypala mnie znów gorejące słońce
Niczym piekielny kocioł z którego nie ma
ucieczki
Płonącymi rękoma poznaje fragmenty mnie
Porusza się ociężale po nieboskłonie
Jakby specjalnie omija chmury by tylko móc
na mnie patrzeć
Niegrzeczny przyjaciel na rozkaz
Pierwiastki szczęścia budzą sie do życia,
nie trafiają we mnie
Kropla i jeszcze jedna spływa powodując
chwilową ulgę
Zaczynam tracić przytomność...
Nareszcie ucieknę...
Wszystkim lubiącym się opalać i mającym układy ze słońcem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.