liana
wreszcie skoczyłem
chroniąc twarz przed krzykiem kamieni
przecięły gęste powietrze
świsnęły echem nad głową
odbite od pustej ściany
wróciły
tam skąd wyszły
trafiły znienacka
despotyczną procę
upadła
nie wstanie
spod stosu kruszywa
pochwyciłem linę
bezpieczną
schodzę powoli w inny świat
jakbym
na nowo otworzył rozdział
tam już pierwsze
piszą się litery
autor
kaczor 100
Dodano: 2020-07-09 08:57:00
Ten wiersz przeczytano 1152 razy
Oddanych głosów: 35
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (34)
Każdy w chwilach wątpliwości, czy załamania potrzebuje
podania pomocnej ręki. Udanego dnia:)
W chwilach załamania potrzebna jest lina ratunkowa by
nie upaść.
Pozdrawiam.
Każdy zwrot o 180 stopni jest jak skok na głęboką wodę
z nadzieją, że po wynurzeniu uda się czegoś chwycić...
Mnie sie podoba. Pozdrawiam Cię Grzegorzu
Bardzo interesująca refleksja o życiu i puenta,
pozdrawiam serdecznie, udanego dnia.