libretto
/architektura a może to tylko szkic
rozpada
się na części pierwsze i ciemnieje/
w taką mroczność nie baraszkuję ze
smuteczkami, choć pulsują w samym środku
cudownego obrazu
i nie potrafią się uwolnić nawet
gdy wypijam z czary słodki nektar
będzie dobrze kochana — szepcze
ten jeden
jedyny chłopiec wciąż ubrany na czarno
— wdycha zapach lip
roztaczają woń nad polami chropowatych
duszyczek — uwalniają pragnienia
tajemniczej metamorfozy (pełna
pokaleczonych kwiatów)
jest taka cicha
gdy za plecami pojawia się i znika
ikona w betonowych butach
Komentarze (20)
Zosiu miło Ciebie widzieć :)
Podoba się. Bardzo :)
Pozdrawiam, Ewo.
dziekuję za poczytanie:)
Libretto jest a teraz niech śpiewają,
przystawiam ucho, nic nie nadają.
podziwiam pozdrawiam