Licząc gwiazdy...
Gdy Morfeusz złośliwie omija mnie
wzrokiem
i chyłkiem się przemyka między
opłotkami,
jak lunatyk otwieram gwiezdnej nocy
bramy
i spoglądam na księżyc, co igra z
obłokiem.
Na tarasie spowitym w czerń tiulowej
szaty,
jestem niczym królowa nocy diamentowej.
Widzę blaskiem usiane niebo granatowe
i czuję się jak człowiek naprawdę
bogaty.
Tym bogatszy, że obok nagle się pojawiasz.
Otaczasz ramionami. Tonę w czułych słowach.
Niczym Eros do Psyche w ciemności się
skradasz,
szepcząc mi, że dla ciebie jestem
wyjątkowa.
Taką nocą czarowną można się zachłysnąć.
Morfeuszu dziękuję, że nie mogłam
zasnąć...
Komentarze (88)
Dziękuję Valerio :*)
Ładny, rozmarzony wiersz
Tesso, Ireneo, dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam
serdecznie :)
Siódemeczko, żadne zawirowania nie ostudzą Twojej
romantycznej duszy. Potrafisz wzruszyć:)
Wspaniały Sonet,taka obserwacja jest warta zarwania
nocy...Małgosiu czytałaś "Zaproszenie na Śląsk" co Ty
na to...serdeczności :)
Amalek, Magnolio, Andrew, Sławku pozdrawiam
niedzielnie i dziękuję za wizytę :)
Dziękuję za odwiedziny Małgosiu. :)
Życzę udanej niedzieli.
b, dobry romantyczny wiersz, a podziękowania bardzo
oryginalne:) pozdrawiam
Cudownych nocek więcej życzę.
Świetny.
A ja, gdy nie mogę zasnąć, liczę barany ;-) ale każdy
góral tak ma :-)
Pozdrawiam Małgosiu
Marianie, Kaczorku, Tomku, Madziu, dziękuję za ciepłe
słowa.
Pozdrawiam serdecznie :)
Kochana cudownie i zmysłowo;)pozdrawiam cieplutko;)
:) :) pozdrawiam i głos zostawiam
+ ale teraz do rzeczy, Zapraszam do mnie bo Jest
sprawa!
No i proszę jak bezsenna noc zamienić się może w
romantyczną przygodę.
Pozdrawiam pa :)
Ale cieplutki, pełen miłosnych akcentów sonet...
bardzo, bardzo mi się podoba :):)