Limeryki rodzajowe 2
Pewna "mewka" sławetna z Wybrzeża
poszła raz do znanego balwierza.
On ogolił ją równo
- tę zaletę miał główną:
nawet jeża mógł ostrzyc na jeża!
Chwat znad Łyny grzał pierzyny,
aż dziwiły się dziewczyny!
Darły pióra:
lepsza która!?
I czy słodsza od maliny?!
Rodem z Łodzi Pan Władysław
na ofertę Jagny przystał.
Potem się rozmyślił,
cyrograf wyczyścił
-"Status Quo wolę"- pomyślał.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.