Limeryki Walentem skrobnięte
Z Amorem nie zadzieraj!
W Walentynki przysięgał Walenty:
Nie pokocham jak płochy, bom święty!
Srogą minę nosił,
I Love - precz!!! Wygłosił.
Amor trzasnął aż poszło mu w pięty!
W maliny wywiedziona
Zimna Kaśka w Walentynki
wydziwiała głupie minki:
"Wszak miłość to chemia,
kto kocha, ten ściemnia!"
A z rana skądś miała malinki!
Limeryk z wielkiej miłości powiedzion
Zaręczył się Grześ w Walentego,
pierścionek z serduszkiem do tego.
Zapomniał, niestety,
zaprosić kobiety...
Przed ołtarz wiódł ... siebie... samego!
Komentarze (19)
:) Pozdrawiam :)
:))
Fajne.
Pozdrawiam serdecznie
U Kaśki te malinki, to mogło być uczulenie, od
nadmiaru chemii:) i ten o Grzesiu bombowy -
kwintesencja skutków miłości do siebie samego.
Pozdrawiam :)
Miłość może człowieka tak zaślepić że po drodze
pozostawić może wszystko i to co najważniejsze o czym
wybitnie świadczy treść tego wiersza i ostatnie jego
trzy wersy
Temat bardzo życiowy
Walenty dziś leczy wszystko...
Podobają się :)
Pozytywnie, na wesoło. :)
Uwielbiam limeryki...częściej czytać.Ten ostatni
podoba mi się szczególnie :)Pozdrawiam
Sprytnie "skrobnięte"...:)
Dobre! Pozdrawiam!
Wszystkie trzy - ekstra. Od rana mam dobry humor...la,
la, la:)))))) Pozdrawiam cieplutko Autorkę.
dziękuję za rozweselenie :)
Przyjemnie było przeczytać i poprawić sobie nastrój w
tym wyjątkowym dniu. Najbardziej rozśmieszył mnie ten
o Grzesiu:) Pozdrawiam i życzę nowych pomysłów:)
Bardzo mi się podobał, no Grześ wymiata :)
...czasem w życiu się tak zdarza że nie mamy z kim iść
do ołtarza...super limeryki...