W lipcowe południe.
W lipcowe południe .
W lipcowe południe, słoneczne , gorące
Holl bloku wysokiego na najwyższym
piętrze
Trochę duszno I półmrok człowieka otacza
Tajemnica , intryga miejsce to zaznacza
.
Słychać szumy windy starej , lecz
wygodnej
Niegłosne , lecz dziwnie roznoszone w ciszy
Na calowej rurze piszczy zawór wodny
Wiatr szumi po dachu i do snu kołysze
Trochę kurzu przy oknach o framugach
zdartych
Okna drewniane , nie nowe , drewniane i
duże
Na dole przedszkole i dziedziniec
gwarny
Na ulicy gdzieniegdzie błyszczące kałuże
.
Może tu były przekupstwa , oraz lewa
forsa
Narkotyki , bójki , atmosfera wrząca
Może było odwrotnie - nikt nie był w
potrzebie
Nie mogę tego sprawdzić , zwyczajnie nic
nie wiem .
Komentarze (5)
agadkowy, świetny wiersz! troszkę Mickiewiczem
pachnie, podobać się powinna swoboda w budowaniu fazy.
Pozdrawiam Macieju:)
I TAKIE wiersze są niezauważane na naszej Bejowej
stronie? Dobry wiersz.
Bardzo ciekawy wiersz, pozdrawiam :)
Wczuwasz się w klimat miejsc, w których jesteś, a to
czasem trudno w naszym zagonionym świecie :)
Serdecznie pozdrawiam
podoba mi się winda, która daje pola wyobraźni...