Lipcowe świtania
Lipcowe świtania lekkim balejażem
malują błękitom bladoróże lica.
Budzący się ranek granat nocy maże.
Brzmi kosowa nuta. Jak się nie
zachwycać?
Stary płot ożywa w pajęczych mereszkach,
utkanych misternie z jedwabistej
przędzy.
Malwowy zagajnik pięknie się wysrebrza
rośnymi kroplami. Promień je roztęczył.
Myśli rozdrzemane jeszcze w pytajnikach.
Zdejmują piżamy pierwsze ciepłe słowa.
Lipcowa energia życiodajnie tyka.
Niechby też i we mnie. Byle nie żałować.
Komentarze (44)
o jak cudownie napisane, jak dla mnie prawdziwy
majstersztyk :-)
Pięknie opisane. Pozdrawiam.
"jak dobrze wstać skoro świt" - jak w piosence,
zwłaszcza gdy dzień woła tak pięknie:) pozdrawiam :)
Ładnie. Miłego dnia:)
Wyczuwam Tuwima. :)
Przepiękny obrazek nakreśliłaś słowem :) Pozdrawiam
serdecznie Madziu :)
Pięknie. Jak zawsze u Ciebie.
Równie pięknie (a może i piękniej brzmi pisany bez
ostatnich zdań w każdej strofie - jako strofy
sofickie).
Pozdrawiam
i jak się nie zachwycać, skoro taki piękny wiersz?
:) dzięki :)
Lipcowe świtania ślicznie ukazane,
na pięknym rysunku budzącego się dnia,
mnóstwo kolorów mądrze wykorzystanych,
obudzą dziś do życia niejednego z nas.
Bardzo ładny wiersz. Pozdrawiam. Miłego dnia :)
Przepiękne jest Twoje świtanie, Magdo. Zawsze trafiasz
cudownymi słowami do mnie.
*
baldoróże świtania
kładą ciepło na sercu
w takiej chwili dzień dobry
można w sobie już przeczuć
Z uśmiechem pozdrawiam :)
Lipcowy świt aż tryska witalnością.
Jest moc - pozdrawiam zauroczona wierszem :)
Bożenko -błękitom czyli niebu. Róż wchodzi na niebo.
Piękne strofy
urzekły mnie te myśli rozdrzemane
nie wiem czy tam nie ma być zamiast błękitom błękitem?
Miłego dzionka :)