Lipiec
Lipiec
Pierwszy dzień lipca powitał nas upojnym,
słodkawym lipy zapachem
I wszyscy spoglądamy na przyrodę z obawą i
pewnym strachem
Co nam ten miesiąc przyniesie jakie
przeżycia da nam lato gorące
Czy nam niebiosa ześlą słotne deszcze
Czy popłyną z obłoków promienie słońca
pałace
Na razie jednak cieszmy się z owoców
,szczególnie smakujmy czereśnie
czerwone
Bowiem te smakołyki pojawiają się na krótko
i to wszystko jest skończone
W ogrodach błyskają kwaskowate porzeczki na
zielonych krzakach
I we wszystkim jest dusza lata, jak
również i w tych kręcących się po sadach
ptakach
Mnóstwo tych stworzeń bytuje po polach i
ogrodzie
Wyjada smaczne czereśnie. Jagody i szpetne
robaki i tak pomaga przyrodzie
W las zbieracze szli z koszykami na łany
borówek
A każdy krzak obsypany był mnóstwem tych
czarnych główek
Owoc to był cierpki, pyszny, pełen
osobliwych uroków smakowych
Zalecany nie tylko do spożycia na surowo
ale i do przetworów domowych
A najlepszy był przysmak pierogi z borówek
ze śmietaną słodkawą
I można to było wszystko zakonserwować
zamrozić lub spożywać te dary lata jesienią
szarawą
W ogrodach kwiatowych rozwinęło się
zjawisko cudne
Zakwitły lilie białe i pomarańczowe i było
to coś tak piękne że aż do uwierzenia
trudne
Kaskady róż białych, żółtych i czerwonych
dookoła woń upojną rozwiewały
I wszystkie duchy lata, co do tego że
jest to królowa kwiatów się zgadzały
słońce zaczęło wysyłać z nieba ogromne
promienie jonizujące
Upały się zrobiły straszne, żary lały z
obłoków pałające
Ziemia wyschła do cna, kwiaty i wszystko co
żywe wołało wody
A każdy chronił się w cieniu, bowiem
potrzebował cienia i ochłody
Nastała noc znojna, parna, od upałów
strasznie gorąca
Jednak to wszystko miało swój kres,
zbliżało się do szczęśliwego końca
Nagle błyskawica przeleciała po
nieboskłonie, zagrzmiało,
Lunął straszny deszcz, oziębiło się i
wszystkim zrobiło się miło
Przyroda chłonęła wodę z chciwością i
ożywieniem
Było to dla natury odmienienie i od
okropnych upałów wyciszeniem
Po nocy ulewnej nastał dzień szary,
zasmucony
Nie był on jednak dla przyrody
zrezygnowany ani tym bardziej stracony
Wszystko bowiem po suszy ruszyło do życia
z siłą ogromną
I pokazało się to wola tworzenia
niezłomną
Znowu tymczasem następny dzień nastał
upalny , rozgrzany
Wszystko mdlało z gorąca i był to cud
natury przez ludzi podziwiany
I to się pomieszało, były dnie dżdżyste,
słotne oraz pogodne przemienne
Bo w naturze koło się toczy każde
zjawisko jest zmienne
Sypnęło smacznym owocem lata tego
A było pod dostatkiem, sytego,
dorodnego
Malin koszyki całe na targach i bazarach
stały
I ludzi czerwienią i wielkim smakiem
wokoło przyciągały
Na jagody , na jagody duchy lata hasło
rzuciły
I całe tłumy na zbiory w głębokie lasy
chodziły
Przepastne knieje bogactwem wszystkich
nęciły
Ludzi zaś tym skarbem natury wszyscy się
ubogacili
Maliny leśne i ogrodowe kolorytem i smakiem
kusiły
A lata tego dary barwami i dobrocią
bawiły
Pojawiły się pierwsze jabłka, zielone
papierówki
Były zaś tak tanie i dobre, dosłownie za
złotówki
I lipiec okazał swa prawdziwa twarz
bogactwem i hojnością
Wszystko to wiązało się z latem, jego
barwami i wczesna młodością
Bo lipiec to król miesięcy, potężny,
wspaniały
Poraża swa mocą, bogactwem tworzenia i jest
bardzo zuchwały
Oferuje nam las, rzeki, wycieczki,
wypoczynek spokojny
Po trudach i pracy, gdy nas ogarnia tryb
życia znojny
Korzystajmy zatem z ochotą to ca nam
niebiosa zsyłają, bo to wszystko zginie
I jak każdy miesiąc odejdzie i z każdym
rokiem przeminie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.