Liści kuferek
Siedzę przy oknie wsłuchana w ciszę
z drzew lecą liście ich szelest słyszę
krążą bezwładnie złote brązowe
muśnięte wiatrem lecą na głowę
trącane deszczem sieką jak strzały
pragnę by jeszcze długo spadały
uwielbiam takie jak żaby mokre
co kryją w środku schowane krople
zwiewne z finezją barwne apaszki
z gałązek chętnie zrywają ptaszki
wznoszą do góry spadają z krzepą
splatają włosy w buty się lepią
błyszczące z gracją żegnają drzewa
jesień się wcale o to się nie gniewa
otwiera kuferek w nim żołędne ludki
przechowa liście których żywot krótki.
Komentarze (5)
Ładny ten liści kuferek.
Pozdrawiam
jesień się wcale o to nie gniewa :)
W ostatniej zwrotce dwa razy widnieje /się/.
Piękna jesień w Twoim wydaniu.
Liście z drzew jak senne skrzaty
odziane w słów barwne szaty :)
:-) pięknie o złotych liściach, skarbach jesieni :-)
Pięknie o spadających jesiennych liściach. W ostatniej
zwrotce gubi się rytm.
Ja czytam sobie tak:
błyszczące z gracją żegnają drzewa
jesień się wcale o to się nie gniewa
w otwartym kufrze żołędne ludki,
przechowa liściom żywot zbyt krótki.
Pozdrawiam serdecznie.