List do M...
Zamieszczam ten wiersz, dla osoby, która go napisała. Wiem, że bardzo by tego chciał (...)
Spójrz Matko, czy nie jesteś załamana?
Wychowałaś syna Narkomana!
Gdzie byłaś, gdy brał prochy z kolegami?
Gdy nie wracał do domu całymi nocami?
Nie pytałaś, na co wydawał kieszonkowe...
Przecież on sobie życie skraca o połowę.
Nie interesuje Cię, gdzie jest Twój syn,
ani jak się czuje,
Czy Twoje sumienie nie protestuje?
Widziałaś go przecież, jak wracał rankiem
na haju...
On łykał "słoneczko" i czuł się jak w raju.
Nie dziwiło Cię, dlaczego ma na rękach tyle
ran?
Po prochach brał nóż i kaleczył się sam...
Czy nie widzisz, Matko, jak Twój syn się
stacza?
Jego życie błędne koło zatacza...
Dlatego piszę ten wiersz- o Twoim synu i
Tobie,
By nie było za późno,
Byś nie płakała na jego grobie...
(...)choć dla niego jest już za późno...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.