List do Pana Boga...
Jakże niesfornym dzieckiem jestem Ojcze
mój
i na prostej drodze życia nieraz się
potykam,
bolesnym upadkiem ranię serce twoje,
a potem znów z wieloma pokusami się
spotykam.
Tak trudno mi przestrzegać niektórych zasad
twych,
a czasem nawet w słowa twe powątpiewam.
Nie potrafię rozmawiać z tobą pełnymi
zdaniami,
tylko wzdycham sobie albo śpiewam.
Czasem gubię się w tym co się wokół
dzieje,
dajesz mi swe znaki, a ja nie rozumiem.
I choć moje serce dobre jest i czułe
to całkiem posłuszną córką być nie
umiem.
Mam tylko nadzieję, że kochasz mnie Tato
taką jaką jestem, z moimi wadami
i że mi wybaczysz każde me potknięcie
i poprowadzisz mą duszę dobrymi ścieżkami.
Oczywiście, że chciałabym być idealna, ale nie potrafię...Mimo czułego serduszka zbyt wielu pokusom ulegam i czasem poprostu nie wiem w którą iść stronę...Tak jak kiedyś napisałam w wierszu- drzemią we mnie dwie Jolcie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.