Listonosz z torbą pełnej tęczy
Władza to nie parasol, który stawia się w kącie, gdy deszcz przestał padać=afront do pisu
I mnie spotkał on – jak go nazwałaś
listonosz tęczy
Pojawił się, zmoczył głowę, zalał włosy
stałem się przez niego uroczy
Okulary zalane schowane w kieszeń marynarki
zmierzwiona głowa nic tylko mnie w ozdobne
ramki
Z poważnego pana stałem się brodzącym w
kałużach
podwinięte nogawki na mnie nadal deszczu
struga
Przeszła nad moją głową burza,
tornado a może tajfun-
nie potrafie ich rozróżnić
-bawiłem się po chłopięcemu
Uciekłem w lata mojego dzieciństwa z
figlami
puszczałem papierowe łódki z miłosnymi
napisami
Ona boso tak jak ja w przyległej mokrej
sukience,
widziałem wtedy w pięknie o wiele więcej
Wycieram dłonią oczy po których woda
spływa
zwracam twarz z chłopięcym uśmiechem do
nieba
Ile piękna doznałem przez tą chwilę będąc
mokrym
zagubiłem, gdzieś dostojność stałem się
chłopcem
Wiem, że moja przygoda zakończy się
niebawem
Otoczy mnie tęcza i koniec chłopięcej
zabawy
Pojawił się, oplótł ramionami jak matki
dłonie
Przyroda, czy słońce czy deszcz miłością
płonie
Autor:slonzok
Bolesław Zaja
Komentarze (7)
Radosny, fajny wiersz.
Miłej niedzieli slonzoku.
Pozdrawiam serdecznie:)))
wygoń ją z tej wody bo się przyzębi ;)
stary chłopczyk w tęczowych portkach
Taki i dla mnie by się przydał
Pozdrawiam Bolesławie:-)
Bardzo sympatyczny wiersz, pozdrawiam.
tęczowa przygoda serdeczności
Zostaną piękne strofy, skończy się czas złoty.