Listopad
oczyść oczy denaturatem
poskromniej rumieńce wybielaczem
i przejrzyj
będzie pływać w wodach płodowych
to święte światło
tu nie znajdziesz myśli rozbitego szkła
lecz
zniknęły nam święta
mój Boże
gdzie są lampki z nieba?
zniknęły święta, biały obrus
pękł przed twoim nosem
i krew się tobie sypie bladymi
paciorkami
a jej wielkie oczy zielone jak
pleśń ścienna
zamarzną w naszym łonie ukrywanej
rozpaczy
doprawdy, nie potrzebujesz dedykacji.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.