Listopad
Listopad
Dzień pierwszy listopadowy wstał późno
mgłą osnuty
I zaczął grać inną melodię jak smutno
jesienne nuty
Szarość ranka białością mgiełek została
zawoalowana
Jednak ta zmiana przyrody była
nieunikniona i przez wszystkich
chciana
Ranki już ciemne, zimne z przejmującym
chłodem zawitały
I one to późną jesień swoją odmiennością
przygotowały
Dzień zaduszek to święto wielki miesiąca
listopada uroczyście obchodzona
Uznawane przez wszystkich ludzi i z
duchami zmarłych zgodzone
W święto to z rano ludzie kwiaty i znicze
na groby znosili
Wszystko pięknie i bogato, jak najlepiej
zmarłych stroili
Późnego ranka słońce z mgieł się wysnuło i
na świat pozaglądało
Ciepła i urody dniu zmarłych mocno
dodawało
Tłumy wyległy na cmentarze i groby
odświętnie przystrojone odwiedzały
I tak z dawno zmarłymi z rodzin się
witały
A każdy niósł na mogiłę coś w podarunku,
piękny kwiat chryzantemy
On to upiększał groby i przysposabiał do
zadumy tej późnej jesieni
Pozapalano znicze, tysiącem ogni groby
błyskały
Przyspaabiając się do uświetnienia święta
i zmarłych duchów chwały
Chryzantemy pachniały, unosił się w
powietrzu ich zapach rześki, cierpkawy
Umarli załatwiali ze swoimi krewnymi w ten
dzień niebiańskie sprawy
Zgromadzeni przy grobach modlitwy odmawiali
pamiętliwie
Każdy przebywający w zaświatach mógł
otrzymać ten dar, kto tylko żył
cnotliwie
Hymny proszalne ku niebu ogromną fala się
podnosiły
Wszyscy zgromadzeni na cmentarzu o opiekę
duchy zmarłych prosili
I tak w ten dzień zaduszny zaświaty z
żyjącymi się bratali
I przy grobach ukwieconych i oświetlonych
serdecznie witali
Nastała potem noc pogodna, tysiącem ogni
zniczy rozjaśniona
Dusze zmarłych odwiedzały ten padół, tak
została chwała niebios z ziemią
pogodzona
Od ukwieconego cmentarza bił blask
ogromny,łuna okolicę rozświetlała
I w ten sposób piękno i oryginalność tego
świetna przez kilka dni trwała
Nastały potem dni ciepłe listopadowe,
pełne jesieni późnej
Z nagimi konarami drzew, szumiącymi
dywanami liści, tworzenia próżne
Wszystko szykowało się do snu, przyroda
powoli obumierała
I tak w naturze jak najszybciej się
radykalna zmiana dokonywała
Drzewa pozbawione liści nagie konary ku
niebu wyciągały
Jakby jakiejś odmiany , czegoś innego od
natury wyczekiwał
Nagle z obłoków sypło śniegiem, bieluchnym
białawym
Zmieniło się radykalnie, każdy był co
dalej będzie się działo ciekawym
Nagle z obłoków sypło śniegiem bieluchnym,
białawym
I ziemię, zdradził szarość i brzydotę
listopada
I w ten sposób dokonała się na korzyść
nadchodzącej zimy jesieni zdrada
Zmiana ta jednak nie trwała długo, znów
słońce na horyzoncie zaświeciło
Ludziom więcej pogody i radości ducha w
szarości przyniosło
Pod koniec miesiąca jesień późna z tym
światem się rozstawała
To przywoływała słabe słońce, to śniegiem
ziemie obsypywała
Złoto, brązowa pora roku odchodziła w
zaświaty, powoli obumierała
A w przyrodzie radykalna zmiana na korzyść
nadchodzącej zimy się dokonywała
Komentarze (1)
Pięknie to opisałeś i zrymowałeś.Listopad miesiącem
zadumy i nieuchronnej walki jesieni z zima-pozdrawiam!