Listopad
humorystycznie o listopadowych dniach.
Kiedy jesień zawitała w parku skromne
progi,
pochowały się w kozaki zamarznięte nogi,
głowy nałożyły czapy kolorowe,
no a szyje - szale. Żeby były zdrowe.
Nagle - kogóż to choroba tak nieziemsko
zmogła?
Kogóż do lekarza w boleściach
przywiodła?
To Rok kroczy zbolały, trzymając się za
brzuch,
skarżąc się i płacząc, jęcząc: au! ach!
uch!
Doktor zmarszczył brwi, nałożył okulary
(wszakże wiek doskwiera, był cokolwiek
stary)
Cały Rok obejrzał, w każdy tydzień
zajrzał,
a pacjent tylko trząsł się i na ból
uskarżał.
- Proszę pana, już wiem, co panu
doskwiera,
niech się pan nie martwi, już się zima
zbiera,
niedługo minie jesień, rzekę skuje lód,
przejdzie ten okropny na dwunastnicy
wrzód.
Niech się pan zaopatrzy w syropu butle
dwie,
i na dwór nie wychodzi nic a nic, oj
nie!
Zanim się pan obejrzy, zniknie jesień
złota,
a razem z nią zniknie pański
wrzód-listopad.
wszystkim ciepłolubnym stworzeniom. :)
Komentarze (6)
Optymistyczna nuta na zimne dni;D przyda się, bo już
niejednokrotnie psioczyłam na naszą listopadową
pogodę;)
Wprawdzie lubię listopad, bo to mój miesiąc, ale
wiersz bardzo mi się podoba :) No i też jestem
ciepłolubna (mimo wszystko) :)
Świetny wiersz, super napisany - plus dla Ciebie -
pozdrowionka pa:)
Bardzo humorystyczny i fajny wiersz,świetnie opisana
pora roku i miesiąc póznej jesieni.brawo za pomysł.
Oj, ja! ja też kocham kiedy ciepło :))))
jedno takie ciepłolubne stworzenie dziękuje plusik za
wesoły wierszyk -pozdrawiam :)