Listopad powraca
Gdzie kończy a gdzie zaczyna się ta
mgła?
Huśtam się przed oknem rzeczywistości
Jak dziecko, z obojętnością dorosłego
Zachwycony umiarkowanie
Niczym szczególnym
Promień słońca otwiera niebo
Chmury cisną się jak ochroniarze
Bym nie ujrzał vipa przed premierą
Kiedy to się jednak stanie?
Zamknięty w wilgotnym i cichym
oczekiwaniu
Zamyślony, z przymrużonymi powiekami
Wychwytuję drobinki świata
Płynącego w zwolnionym tempie
Małe radości pieszczotliwie opasły się
Przestrzenią tylko dla siebie
I urosły w wyczulonych oczach
Zastępując ciepło
Promieni słońca
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.