1 listopada
W 4 rocznicę śmierci dziadka
zapalcie zniczami
to co się palić nie da
tą duszę chorą na słowa
to ciało słabe
zahartowane od noszenia serca
zapalcie zniczami
to miejsce gdzie nie ma już nic
do dalszego spalenia
te myśli nasze
które wciąż błądzą po jego ciele
zapalcie zniczami
te okruchy wspomnień o nim
chowane rzetelnie do lewej kieszeni
te łzy
które spływały po nas
teraz noszone na łańcuszku
zamiast wisiorka Chrystusa
zapalcie zniczami
moje oczy wpatrzone w niego
bo już nic innego
nie będą wstanie widzieć
nasze oddechy
przepełnione ciężarem smutku
bo nie odlecą daleko
a boję się
że śmierć je zamrozi...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.