Listopadowy List
Dojrzewa we mnie listopad
ostatni list, na który mnie stać
do rodziny, przyjaciół, i do niej
i z człowieka zamieniłem się w słowo
plotkę, krzyk, lament, chory żart
W moim pokoju, przystani samobójców
śmierdzi zwłokami i zastygłą krwią
Musisz kochać dwa razy mocniej
jeśli chcesz bym został chwilę dłużej
Wzywa mnie droga ponad światem
podróż mojego życia w jedną stronę
Tyle pokoi i w każdym śmierć
i już nie wiem który wybrać
Tak boję zostawić się sam na sam
w błogim stanie nieświadomości
umysł śmiertelnie ranny zanika
myśli przecinają kolejne granice
Nie musisz litować się nade mną
nie musisz mnie w ogóle pamiętać
Jesteście do siebie tak podobni
tak pięknie się prezentujecie
dajecie nadzieję, wiarę, miłość
następnie odkładacie na półkę
Zrozumiałem ironie, Listopad
Dostałem nauczkę, Grudzień
W stanie migreny, Styczeń
Stawiam kropkę, Luty
Komentarze (5)
Kurcze, ale mnie złapałeś! Zaczarowany jakiś ten
wiersz...
Ej nie smuć się kruku, idzie luty podkuj buty.
Powodzenia w nowym roku:-)
ciekawy wiersz. bardzo podoba mi się końcówka.
pozdrawiam
Wiersz smutny tak nieraz prawo serii daje obraz
czarny to jest zrozumiałe.tak należy się duża miłość
ale podparta wiarą przyjmującego wtedy się uda bo
wyzwanie to nowa nadzieja normalna w walce w życiu i
biegu do spełnienia Taka refleksja Wiersz emocjonalny
Podoba mi się szczerość i prawda niejednego człowieka
NA tak!
coś w nim jest...