Z listów do Pana Boga
Moje ciało – skóra, mięśnie,
kości,
Gorąca, czerwona krew.
Moja dusza – skrawek miłości.
Słowa jak kule raniące serce.
To śmieszne, takie sito, a jak bardzo chce
bić!
Tyle myśli przelatujących przez głowę,
niczym ekspres.
I cóż z tego skoro ciągle tkwię w tym
samym miejscu.
Zszywam swoje cierpniecie by dało mi obraz
tego, kim jestem.
Jestem jak wampir ... za dnia ukrywam się w
domu na Wzgórzu Straconych,
A nocą snuję się ulicami miast…
Samotność trawi mnie jak ogień,
A lęk przed przyszłością paraliżuje.
Niewiarygodne… jak niewiele brakuje,
by przerwać cienką nić życia,
Dlaczego mi nie odpowiadasz, dlaczego
zawsze milczysz?
Czy naprawdę nie jestem godna twojej
uwagi?
Świat jest moją trucizną,
I ja sama sobie staję się katem.
Uratuj mnie nim będzie za późno,
Uratuj, proszę …
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.