Listy z drugiego końca świata
Jeruzalem śpi u moich stóp,
pogrążone po pas
w ciemniejącej włoskim wieczorem
zieleni.
Myślę o Tobie,
o zapachu mocnych ud,
który kojarzy się
z antyczną włoską szafą
wykonaną z ciemnego drewna.
Jeruzalem śpi i płacze u moich stóp,
bo Ty jesteś moją Esther.
W oddali czuję, że jesteś tuż obok.
(21 czerwca 2008)
Jeruzalem znów śpi u moich stóp.
ja też zasypiam-w butach,
bo gdyby przyszło mi uciekać
to muszę mieć jak.
Jeruzalem śpi.
Niespokojnie jak chore dziecko.
(22 czerwca 2008)
Jeruzalem płonie!
Topnieje pod wpływem alkoholowego
chuchu, zapada się i zamyka.
Co kogo obchodzi, że budzi mnie szept?
(28 czerwca 2008)
Olbrzymi niedosmak Ciebie powoduje,
że nawet chleb tchnie bylejakością.
zapadam się i zamykam,
jak Jeruzalem u stóp którego klęczę.
tchnę alkoholowym chuchem.
To przecież nic.
Odbudujemy je razem,
Jeruzalem musi płonąć,
a Ziemia musi wydawać ciepło,
przez które życie innych ludzi
mruga i wiruje.
(29 czerwca 2008)
Komentarze (2)
powiem Ci jak interpretuje Twój wiersz: nie ma zadnego
jeruzalem, buty na nogach nie do ucieczki, bo chuch
alkoholowy i tak nie pozwoli biec, a Esther sama
odeszła a nie peel ją zostawił. Bardzo smutny wiersz,
ale ma w sobie sporo oryginalności..
Bardzo dobry wiersz, ambitny, z pomysłem. Przyznaję
że mnie zainspirowałeś może też napiszę coś bardziej
porządnego (kiedyś ;)) pozdrawiam