Łkanie syna alkoholika
Gwiazdy pięknie się złocą.
Na niebie migocą.
Piękny widok.
Stoję, lecz słyszę szloch,
I łkający głos:
Tato, przestań!
Nie widzisz że źle robisz nam?
Często wracasz
Pijany do domu.
Ale zaraz wracasz do browaru.
Na dowidzenia nawet nie pomachasz.
Jak mam się zajmować siostrą,
Gdy nasze smutki wciąż rosną?
My cię tato kochamy!
Ale już nadzieję sobie odbieramy.
Nie wiemy co robić, jak smutek ukoić.
Rzadko jesteś w domu.
Rano cię widzę na dnie rowu
I płakać mi się chce.
O tym samym wciąż śnię.
Że jesteśmy rodziną,
A ludzie to widzą.
Że jesteśmy szczęśliwi.
Prawdziwy dom byśmy mieli.
Lecz budzę się.
Słyszę wrzask, awantury.
Wiem że już nie śnię.
To mój świat szarobury.
Komentarze (5)
bardzo podoba mi sie ten wiersz. nie ze wzgledy na
rymy czy uklad słów...tylko prawdziwośc i szczerość
twoich słów. to jest niezwykłe i sprawia że czytelnik
odczuwa twoje cierpienie..
Mam nadzieję,że to nie z autopsji tylko ze słyszenia
np.Ale jakby nie było to właśnie najbliżsi powinni
pomóc...
jak na faktach autentycznych...
smutne.. a najgorsze jest to ze prawdziwe :( '+'
Niestety coraz więcej takich domów:( z pozoru dobrych
domów, gdzie tatuś sasiadom prezentuje się jako
kochający tata a dramat rozgrywa się w czterech
ścianach:(