lód
roztapiam się się jak lód
szukam powodu smutku
serce już zimne wciąż krwawi
czeka aż nadejdzie cud
to już nie te drzwi
przez które tak pewnie wchodziłam
szukałam swego miejsca
chyba nagle je straciłam
usilnie pukasz do serca moich bram
lecz nie wiem czy miłość jeszcze znajdziesz
tam
gubię się w sobie nie znam powrotu
zarazem robię tak wiele kłopotu
opadam jak mgła nie widzę pomocnej
dłoni
nic mnie już przed tym nic nie uchroni
zamknięta na klucz nie powiem już słowa
to nie twój problem to moja trwoga
nikt nie wysłucha nikt nie zrozumie
nikt nie zauważa w tym potwornym tłumie
dwie osoby we mnie jazni rozdwojenie
pogarda dla siebie własne niespełnienie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.