Łódź tonie
Wszyscy krzyknęli:
to chyba koniec.
Diabli to wzięli,
łódka nam tonie.
Fala jest mała,
port blisko brzegu.
Dlaczego łódka,
zwolniła biegu?
Dorośli ludzie,
siedzą przy wiosłach,
a byle bryza,
tak ich poniosła.
Trójka żeglarzy,
wybitnie cwani.
Siedzą jak dzieci,
wiatrem kiwani.
Pierwszy oznajmił,
już nie mam siły.
Wcześniejsze rejsy,
mnie wykończyły.
Ja mam wiosłować,
za skarby żadne.
Gram pierwszą rolą,
niżej nie spadnę.
Drugi by chętnie,
wziął się za stery.
Lecz mu wybili,
wnet te maniery.
Za młody jesteś,
by móc sterować.
Musisz jedynie,
tylko wiosłować.
Trzeci już prawie,
łodzią dowodził.
Prawda jest inna,
inaczej chodzi.
Bo kiedy tonie,
coś co kochamy.
Ostatnie siły,
własne oddamy.
I tak w tej łodzi,
marnej szalupie.
Siedzieli w troje,
no...czyli w kupie.
Łódź była zdana,
na ich staranie.
A oni mieli,
wciąż swoje zdanie.
Dobrze, że przypływ,
zmienił kierunek.
Tak dla tych miernot
nadszedł ratunek.
Choć mówiąc szczerze,
żadna to żałość.
Gdyby z tej trójki,
nic nie zostało.
Komentarze (3)
O jeszcze co nieco. Łódź ma się nie najgorzej. Jakoś
ciężko mi sobie wyobrazić te tłumaczenia na światowy
kryzys i złe prądy gdyby przy wiosłach siedzieli
totalni piraci z przeciwnej opcji. Pewnie by łódkę
dawno już sprzedali i dryfowali na plażowym
materacu:))
Nie postawię Ci plusa bo za dużo jadu jak dla mnie w
tym wierszyku przemyciłeś. Oczekuję że teraz z
podobnym zacięciem przekonaniem i jak to mówisz prawdą
napiszesz wierszyk o tej drugiej stronie. No chyba że
tam jedynie można pean napisać. A jeszcze jedno.
Popraw ostatni wers w drugiej zwrotce:)))
Na wesoło, o trzech naszych piratach.