łodzie
dedykuję mężowi
to miało być spokojne lato
czasem z wieczornym grillowaniem
pełne uśmiechów i czułości
pustych butelek po szampanie
wiesz nie myślałam o tym wcale
że będę kiedyś się rozwodzić
i choć patrzyłam zwykle dalej
to nie spostrzegłam obcej łodzi
która wpłynęła bez pytania
całkiem jak złodziej nieproszona
na wody które były dla nas
nam przeznaczone w naszych stronach
wtedy wzburzone było morze
a moja łódź zaczęła tonąć
tamta już pewna swoich spojrzeń
płynęła śmiało niewzruszona
jeszcze przez chwilę trwałeś przy mnie
i przysięgałeś że do śmierci
sekundę później nagle znikłeś
gdy ja tonęłam po raz pierwszy
potem widziałam już z oddali
jak twoja łódź obok jej płynie
chociaż tonęłam wiele razy
dobiłam brzegu w pełnej sile
cóż lato będzie pewnie inne
ty z rozterkami się oswajasz
ja już samotnie teraz płynę
w moich uczuciach ciągle stała
Komentarze (11)
smutny ale ładnie napisany
pozdrawiam :)
Przydało by się koło ratunkowe lub chociażby kapok.
Podoba mi się Twój wiersz tyle w nim uczuć.
Pozdrawiam
Smutno.Takie zycie, takie lodzie...
Pozdrawiam:)
cóż, oczywiście wiersz świetnie i obrazowo pokazuje co
i jak, ale ból, ból niesamowity... rozumiem, jak mało
kto... ale może jeszcze da się uratować obie łodzie,
wszystko jest możliwe, mówię peelce, niech wytrwa,
niech się nie poddaje
Smutne. Niektórzy tak potrafią: od łódki do łódki
przez całe życie.
Co myślisz o zamianie "nigdy wcale" na np "o tym
wcale"? Miłego dnia:)
świetna metafora.
niezatapialna
I pozostał smutek i samotny rejs...
Pozdrawiam cieplutko:)
łodzie mijają się gorzej gdy nieproszony ktoś
zajrzy... i wyjdzie już nie sam - zostawiając z niczym
uczucia są jak płynąca woda
Ludzie rozwodzą się na potęgę :(
Takie doświadczenia są przytłaczające....
Pozdrawiam
Klasyczny wiersz, smutny, melancholijny, ale z dobrym
rymem i rytmem....