Losie
Ty, co plany burzysz bez mrugnięcia
okiem,
Z piasku domki zmiatasz ulewy potokiem,
Ty, co decydujesz bez zastanowienia
O naszym istnieniu, czy jest, czy go nie
ma.
Losie, który dano nie dając wyboru,
Losie bez kształtu, Losie bez koloru,
Losie, co nigdy nie puka gdy wchodzi,
Co się nie obraca gdy wołają młodzi
Czy starzy ludzie bez nadziei;
Czasem gdy im ciężko na plecy kamieni
Dorzucasz nie znając wyrzutów sumienia,
Przecież nigdy nie czułeś tego trudu
istnienia,
Który czasem dotyka bez przyczyny
projekcji,
Może nawet z powodu tęsknoty perfekcji
Co nam miga czasem tylko przed oczami
Byśmy pamiętali jak jej brak nas rani.
Później ciągle, bezwiednie i wbrew własnej
woli
Biegniemy wprost na nią chociaż życie nas
goni,
Ona wciąż umyka nam, będąc o krok,
I tak chwila po chwili upływa rok,
Dekada... Życie odbiegnie z myślami,
Zostaniemy mniej już, niż po prostu
sami.
Zostaniemy bez siebie, bo nas już nie
będzie
Ale czy od "nigdzie" tak daleko do
"wszędzie"?
Komentarze (6)
Ciekawe przemyślenia.Cieszę się,ze zajrzałam do
Ciebie.Pozdrawiam:)
Ciekawy wiersz a puenta świetna:))
Ładnie, sugerowałabym jednak zmienić zapis na
stroficzny i dopracować interpunkcję:)
Bardzo refleksyjnie o tej życiowej kwestii. Ciekawie
to ujęłaś. Miło było przeczytać:) Pozdrawiam:)
Z przyjemnoscia przeczytalem te ciekawe rozwazania
pozdrawiam
Przeczytałam jednym tchem, bardzo ciekawe przemyślenia
i dobra puenta.
Trochę mi przeszkadzały duże litery na początku
wersów, gdyż nie wszystkie mają uzasadnienie.
Pozdrawiam