Lost Angeles
Lubię twoją krew
Kiedy słodko przesącza
Mi się przez palce
Delikatnym strumieniem
Lubię na nią patrzeć
Gdy skapuje na ziemię
Pozostawia wtedy na piasku
Karmazynu kropelki
Pozostawia na chodniku
Ślady twego bytu
Śledzę twoją krew
Idąc do pracy
I wracając do domu
Idąc jej tropem oblizuję się
Musi być słodka
Z lekkim posmakiem
Metalicznego żelaza w płynie
I lubię patrzeć jak umierasz
Z nożycami w gardle
Czy też siekierą w głowie
Mózgiem na ścianie
Krwią na podłodze
Stryczkiem na szyi
Skrzydłami u pleców
Oh … brak ci skrzydeł
Upadły anioł
Rozbryzgał się jak mucha
Na chodniku w mieście
Upadłych aniołów
I tak jesteś już tylko
Tłustą plamą i odrobiną
Chodnikowej hemoglobiny
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.