Lot donikąd
Lot donikąd
Lampka na biurku bije swym blaskiem
Żółć jej się zlewa z porannym brzaskiem
Komputer świeci łuną niebieską
A ja się staję życia groteską
Ekran jest mokry od łez wylanych
Myszka ucieka od tej fontanny
A klawiatura w kałuży błota
Popiół mi upadł to jakby słota
Paplam się ciągle i łapię myszkę
Która ucieka bo palce śliskie
Piszę i piszę coś bezustannie
Trochę rzeczowo teraz bezładnie
I jeszcze jedna tragedia wynika
Spadła mi szklanka i obraz znika
Wszystko sczerniało pogasły światła
Tego mi trzeba to jest awaria
Kawa się leje kruki wzlatują
Bo grawitacji w ogóle nie czują
Elektronami zjeżony dom
Muszę uciekać już chyba stąd
Okno otwarte droga ratunku
łyczek na drogę drobinka trunku
A kiedy wzbiję się ponad miarę
odczuję ulgę? Nie lecę wcale?
Wrocław 1989r.
Komentarze (6)
Są takie loty w życiu, kiedy upadamy, a innym razem
błądzimy, a jeszcze innym unosimy się wysoko do
słońca, pozdrawiam ciepło.
ooo... czytam ten wiersz z przymrużeniem oka ;-) takie
"babskie perypetie" przy komputerze :-) pozdrawiam
serdecznie :-)
Witaj!
Każdy dzień wyznacza nam kurs lotu.
Są dni, że spadamy z hukiem na ziemię!
Czasem lecimy błądząc w chmurach,
innym lotem wzbijamy się ku słońcu.
Serdecznie pozdrawiam.+++++
Twój lot można porównać to chwili codziennego dnia o
poranku, w którym wszystko mimo starań nie idzie tak
jak powinno. No cóż czasami są takie dni w których
życie pokazuje mam takie własnie oblicze. Mimo
wszystko wiersz nastrojowy i pozytywny w odbiorze.
Pozdrawiam:)
Udało mi się skorygować błędy te znaki ? juz ich nie
ma, są tylko te które mają być. Pozdrawiam
Nie wiem czemu wchodzą mi same. znaki zapytania,
jakbym ich nie kasowała one są. Proszę o radę, jak je
wyeliminować.