Lubię
Lubię gdy
Miasta hałas godziny szczytu już prawie
bliski
Nagle hamuje przed czerwonym światlem
Znad kawy kubka ślesz uśmiechu błyski
Lubię gdy
Lekko znudzona życiem śledzisz fakturę
wyblakłej tapety
Niby przypadkiem w oka przelocie
Powoli spuszczasz rzęs ciemne rolety
Lubię gdy
W kamiennej ciszy klucz chrzęszcząc
przekręca się w zamku
W lampce wina zanurzasz swych ust
poduszki
Stopami przeplatasz w niewidocznym tańcu
Lubię gdy
W nabożnym skupieniu puszczasz mimo uszu
cne komplementy
W całego ciała zmysłowym spłoszeniu
Zsuwasz koronek przez kostki ornamenty
Lubię gdy
Moje plecy bezsilnie ściska rozgrzanych ud
imadło
Z półprzytomnymi zmrużonymi oczyma
W palców dygotach mniesz prześcieradło
Lubię gdy
Rano tak sobą strudzona porzucasz mych
ramion ramy
Nigdy ci nawet ta myśl nie zaświta
Czy jeszcze się kiedyś przed zmierzchem
spotkamy
Komentarze (4)
można się rozmarzyć pozdrawiam
Mam nadzieję, że tak. Dobranoc
Bardzo subtelne, intymne przejście od wieczora przez
noc aż do rana. Pozdrawiam ciepło. :)
Ciekawy i rozmarzony erotyk. Pozdrawiam serdecznie