Lucien policjant
Wczoraj zamrugał
kot po licyjsku.
I taka bajka,
bo na ulicy,
z mroku chodnika
— jego — czerwone.
Wszystko stanęło,
ni z tego — korek,
gdy to wyłącznie
maleńki mruczek,
co jako piechur
używa sztuczek.
Kot policyjski
w pstrym garniturku
złotym guziczkiem
lśniąc przy pazurku,
prowadził stróża,
który z laseczką
białą się zgubił
gdzieś od podwórza.
A niech to, jeśli
ten stary Anioł
zbyt wiele czasu
po świętach zajął.
Pośród gór Taurus
szlak po licyjsku
znaczył zapewne:
- cóż za kocisko...
Za nimi jeżyk,
mała Kruszynka,
wszystkie za łapki
i w słodkich minkach,
całe, ostrożne...
Więc się nie pytaj
kto, gdy na służbie
kot cię zatrzymał.
Lucku, kocurku,
pamiętaj, wracaj.
Czeka miseczka
z mleczkiem, gwiazdeczka
u nas co wieczór.
Komentarze (20)
dzięki Mario, Bartku i Renatku. Sprawiliście mi
ogromną przyjemność, wpadnę kiedyś później, bo już
muszę wyjść z synkiem, pozdrawiam :-)
Za Bortem :-)
PS Czytam sobie pierwszy raz.
Superancki:)
Łap uśmiech:)
Witaj :-)
Jejku, czytam sobie drugi raz i z podziwu wyjść nie
mogę :-)
Uśmiecham się serdecznie do Ciebie i do bajki - jak
dla mnie nietuzinkowej, niezwykłej w swojej zwykłości
:-) Super!
Pozdrawiam życząc wszystkiego dobrego w Nowym Roku :-)
aleś nam Agrafko bajeczkę zadała
licyjskie metody na zebrze i z kotem
a powiem Ci, że nie tylko w Turcji na wybrzeżu
Licyjskim chodzą ludzie z białą laską i przewodniczą
im zwierzaczki, najczęściej pieski.
Hej - noworocznie.