Lucy(fer)
by zahaczyć o własny kontekst.
zdobywając monopol na pochodnie...
wystarczam sobie. na kilka surowych jak
mięso,
zim. w koloratkach banda wiejskich głupków
zebranych w kościele, w przestrachu.
za oknem, wyrastające śmierci. jak kłosy.
to już obrazek z lata. mi i kilku innym...
dziewięć kręgów, w otyłych rzęsach.
w lucy, rodząca się antyteza.
posądzę o plagiat bełkotu
każdego lacinskiego idiotę
ktory stanie na rozwidleniu dróg.
spotkałem tysiące władców,
niosących światło w tunelu.
w roju nocnych ciem i much.
przy najbardziej bzyczącym neonie.
zasypiam. siłując się z nim,
na rękę.
Komentarze (8)
Trudno o taki monopol-pozdrawiam!
trzeba widzieć też poza dobrem zło jak i Lucyfera i z
nim się na rękę bo wtedy mamy siłę być sobą Piękny
wiersz wymowny Brawo! Pozdrowienia
dobry tekst, zatrzymał. po "surowych" powinien być
przecinek, a po "za oknem" chyba nie :)
swietny wiersz, ma drugie dno i tak wlasnie powinno
byc, z checia przeczytalam, ten roj ciem i much jest
odlotowy...
Kornello, amico spiritu meam!Lucek Ferrus
lubi jasełka i szopki ludziom przed oczy stawiać i
brzęczeć jako cymbał miedzianym czołem lśniący, tunel
to też tylko ułuda. a sam Baal Zab Bub (Pan, Władca
much)świeci ciemnością , Ty siłując się na rękę z
Szejtachem możesz zdobyć miano IZRA-DAEVA, czyli
WALCZĄCY ZE ZŁEM - Malum nullum est sine aliquo bono.
mam wątliwość z "mi", nie powinno być "mnie"? podoba
się. pozdrawiam ciepło :)
Wiersz robi dobre wrażenie. Podoba mi się.
bijesz do Vick Thor'a, he, he ;)