Łuczniczka
Gdzieś między końcem a wiecznością,
Stoi piękna dziewczyna o smutnej twarzy,
Ciemne oczy schowane pod kaptura
skrytością,
Ciało jakby stworzone przez antycznych
rzeźbiarzy,
Z pełną gracją ujmuje łuk w swoje jasne
dłonie,
Delikatnymi palcami nakłada strzałę na
cięciwę,
Strzała ze świstem wylatuje i w przestrzeni
tonie,
Wypełnionej przez nitki - mógłbym
przysiąc... żywe,
Grot strzały srebrzystej, ostrej jak orle
szpony,
Obojętnie przecina jedną z białych nici,
Przez dziewczynę ruchem ręki wyznaczony,
Głos czyjegoś serca w jednej chwili
przycichł,
Obraca głowę i spogląda w moją stronę,
Monotonnym ruchem chwyta znów za
strzałę,
Nagle w piersi serce bije jak szalone,
Bo czyją nić wybrała, wiem już
doskonale,
Ściąga strzałę z cięciwy oraz kaptur z
głowy,
Rzuca łuk, chowa strzałę, mówi tymi
słowy:
"Widzisz? Oto nici ludzi nie wierzących we
własne siły,
Bezliku jest tych, których tu serca
przestać biły."
Podchodzi bezszelestnie, całuje w usta,
patrzy mi prosto w oczy,
Na jej twarzy skarawek uśmiechu, serce nie
woła już pomocy,
"Zapamiętaj to zdanie, które teraz
powiem...
Możemy zmienić ścieżki, którymi
kroczymy...
Jak brzmi twoja odpowiedź?"
Budzę się w pokoju ze zdaniem na ustach:
"Dobrze maleńka... powalczymy..."
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.