A ludzie błądzą....
Zgaszone światło, deszcz z okien spływa,
Cisza...na zewnątrz brzmią przytłumione
głosy,
Powoli senność niedawny gwar przykrywa,
Za nią brzęczą otrzymane wcześniej
ciosy.
To ja do końca ci ufałem,
Nie wiedziałem, jakimi kartami grasz,
Myślałem że do końca cię znałem,
Dopóki nie splunąłeś mi prosto w twarz.
Potrafiłeś złamać me tajniki duszy,
Wiedziałeś kiedy podać mi rękę,
Znałeś lekarstwa na me cierpień katuszy,
I umiałeś dobrze wykorzystać mą udrękę.
Zawsze byłeś pod ręką, byłeś blisko,
Jedno spojrzenie-byleś obok mnie tuż,
Mnie wywyższałeś, chciałeś być nisko,
Aby łatwiej wbić mi w plecy nóż.
Połamane myśli zasypują resztkę
godności,
Piękne słowa mogą paść z każdych ust,
Tyleż szczęścia zniknęło, tyle radości,
Nie wiedziałem jaki z ciebie jest
oszust.
Jak róża, która kolce kryje ku ziemi,
Tak wygląda twe serce czarne,
Zegara się nie cofnie, mało coś się
zmieni,
Szkoda tylko żo co zbudowałeś poszło na
marne.
Komentarze (1)
Wiersz mógłby sie podobać gdyby, posiadał treść
bardziej usystematyzowaną
i trzymał rytm występujące rymy dobrze współgrają,
gratuluję pomysłu.