Ludzie Lodu
moje życie się już skończyło-
śniegiem owiane zwłoki
zamarznięte łzy ostrymi krawędziami raniące
policzki,
moje życie, a ta wieczna męczarnia
dobiegnie ostatecznego końca.
bezszelestny spacer po skrzypiącym
lodzie
płaczące, śnieżne kwiaty nad usypanym ze
śniegu lodowym grobem
i miłość uśpiona w sercu, co rada podnieść
człowieka z ziemi
tak smutno się było z nią rozstawać,
wbijając jej sztylet zimny w pierś
bo nie uchronisz mnie od nadchodzącego
lata,
bo echem twych pieśni jestem
i śpiewam w raz z wiatrem i gałeziami
trzeszczę
nie jednio jeszcze czeka tą potepioną
duszę
nie jeden jeszcze grób usypią i uśpią w
tobie twe wilcze instynkty
by zabrać całe szczeście i śniegiem okryty
świat twój.
i nie staniesz nigdy do walki umarły
aniele
bo skrzydła twe zamarzły
strącili cie w lodu otchłanie-
twoi drodzy przyjaciele....
z dedykacją dla mojego Kamila
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.