Lunatycy
Noc swym powiewem
Spowija to powietrze
Nim oddychamy nim się stajemy
Czerń tak spokojna
Opada na nasze dusze
Owija płótnem spokojnego snu
W płytkim sklepieniu tylko my dojrzymy
Tysiące spadających gwiazd
A księżyc wykrwawi nam oczy
Gdyż chodząc jak lunatycy
Oczy mamy otwarte
Purpurowe łzy są szczęśliwe
Mogą płynąć po naszych policzkach
Nie po kamieniu
lecz po rozżarzonej skórze
Ciepłej, ludzkiej, lunatycznej,
Cienie nie powstają
Cienie nas nie opuszczają
To jeszcze za wcześnie
One nas gładzą
One nas prowadzą
Twoją dłoń do mojej
I ujrzymy nasze twarze w mroku
Jasny księżyc zabije nas w chwili
W której spojrzymy w swe krwawe oczy
Wtedy
Staniemy się powietrzem
Będziemy wieczni
I niezmienni
Dla każdej nieprzespanej nocy....w dodatku bez Ciebie ..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.