Lusterko
Bursztynowe oko
Zerka z niepokojem
Tuli sie doń ucho
Tak łaknie czułości
Sukienka po babce
Co pieści mą skórę
Na wieczne objęcie
Wśród aksamitu koronek
Twarz bladością muśnięta
Usta krew całujące
To dla Ciebie
Najdroższy Nieboszczyku
Dla Ciebie się stroję
Na zetknięcie spojrzeniem
Serc pojednanie
W niebiańskiej poświacie
Przecież nam obiecanej
I że u bram stać będziesz
W weselne piórka odziany
O rękę poprosisz
Ja oddam żywot cały
Ah, drewniane ptaszysko godzinę wybiło
Niegdyś Afrodyty lico
Z posługą ostatnią przybyło
Zrzuci czerń ze swych ramion
Co mnie chronić miała
Przed pustymi oczyma
Żebym w nie nie wpadła
Już czekam Wędrowcze
Coś w zaświaty się udał
I w myślach i snach moich
Duszę buntował
Wyciągnij zimne dłonie
Złóż w uścisku mocnym
I pokaz te swoje krainy
I nieznane lądy...
Komentarze (2)
Dobry,wymowny,przejmujący,osobisty
wiersz.Pozdrawiam ciepło.
Ciekawy wiersz. Śmierć a po niej nieznana kraina,
nigdy nie odkryta tajemnica. Pozdrawiam.