Lustro....
Widzę siebie gdy patrzę na ciebie
Widzę swoje oblicze
Gdy patrzę w szklane odbicie.
Na ścianie w pokoju
Lustro zawisło.
Czyste, przejrzyste
Nowością zabłysło.
Zawisło po to
By prawdę mówić.
Urodę poprawiać
I wnętrze zabawiać.
Widzę siebie gdy patrzę na ciebie
Widzę swoje oblicze
Gdy patrzę w szklane odbicie.
Każdy kto wchodził
Przeglądał w nim siebie.
Zerkał ukradkiem
W tę szklaną nakładkę.
Uśmiechał się czasem
Lub miny stroił.
Pytając odbicia
Kto przed nim stoi?
Widzę siebie gdy patrzę na ciebie
Widzę swoje oblicze
Gdy patrzę w szklane odbicie.
Lustro zazwyczaj
Odpowiadało.
Proste i skromne
Uwagi dawało.
Czasami jednak
W zadumie wisiało
Myśląc z powagą
Kogo odbicie widziało....
Widzę siebie gdy patrzę na ciebie
Widzę swoje oblicze
Gdy patrzę w szklane odbicie.
shanel1
Komentarze (1)
choc dlugi-ladny wiersz:) pooozdrawiam!