Lustro
Stoję przed lustrem,
Nieco przygarbiona,
Nieco niezadowolona.
Staram się omijać oczy tej postaci,
Po drugiej stronie.
Ale jak na złość w nie patrzę,
Co widzę?
Może nieco wiary, czy w siebie?
Może nieco strachu, ale przed czym?
Pewnie żalu i smutku też.
Błąkającej się tam radości i śmiechu.
W końcu spuszczam wzrok i widzę buty.
Zniszczone, zakurzone, stare,
Które przeszły już taki kawał drogi.
Próbuję zamknąć oczy, ale nie mogę,
Przenikam samą siebie spojrzeniem
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.