Luzak i sztywniara
Razu jednego w pewnym kurorcie
zagajał luzak sztywniarę:
-Ja proszę pani to w pewnym sporcie
jestem najlepszy! -Dasz wiarę?
Nie żebym chwalił się jak ten buc,
co chce wywołać zachętę
lecz szczere zdanie rwie się z mych
płuc:
-Poczułem do pani miętę!
Sztywniara nosem powoli kręci,
jakby zaczęła się dąsać
-Przykro mi panie, wąs mnie nie nęci
A pan pod nosem ma wąsa!
Żeby to jeszcze jakiś "Piłsudski"
czesany jak u fryzjera
to pan wybaczy, ale nieludzki
dzisiaj jest wąs na "Hitlera"
Tu zaskoczony opinią wąs-ką
jaką jej usta naplotły
-pani to chyba jako zakąskę
kij wtranżoliła od miotły!
Komentarze (12)
Napisałeś dość gładko ale przyznam że trochę morał-
przesłanie jest średnie ale za gładkość formy masz
plusa:)
Dobre opowieści zawsze w cenie ;)
Znaczy się... Nie pykło...
Bardzo zabawny wiersz. :)
Pozdrawiam
Paweł
Troszkę jak dzieci. Takie dzieciowate dzieci.
dość zabawne :)
Bo w tym cały jest ambaras żeby dwoje chciało naraz,
każdy ma inny gust, faceci też nie o każdą panią
zabiegają, jej może wąs nie pasuje, a jemu np może nie
pasować że nie jest blondynką, bo z tego co wiem, to
właśnie one są przez facetów hołubione:)
Dobrego dnia życzę, fajny wesoły wiersz:)
ewidentnie się nie dobrali:)
pozdrawiam serdecznie:)
Zabawny :))
Pozdrawiam
źle zaczęli, nic nie będzie z uprawiania sportu.
No to sobie pogadali, nie będzie z nich pary:) Miłego
dnia:)
... spoko.
On zbytni luzak, a ona sztywniara.
Nie wiem, nie znam się na modzie, i być może jest dziś
modna ta bezpośredniość.
Do pomyślenia ten wiersz.