Łyk po łyku
Świt się zanurzył w zieloność.
Ostatni łyk tego lata.
Winobluszcz już na bordowo
kibić topolom oplata.
A one nagie bezwstydnie,
zrzucają zwiewne sukienki.
Stoją samotne i ciche
w lekkim letargu jesiennym.
I tylko bordo swym szalem
otula zziębnięte biodra.
Nas grzeje miłość wspaniale,
łyczek po łyku i do dna.
autor
magda*
Dodano: 2014-09-19 10:49:23
Ten wiersz przeczytano 1507 razy
Oddanych głosów: 32
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (38)
Życia łyk po łyku.
I do dna pełnym haustem.
Słonecznie oby tylko
i serio, i żartem
przechodzić dalej na przód,
bezkolizyjnie zawsze.
Ładnie.
Pozdrawiam:)
Miłego dnia, Romantyczko :)
Ależ pięknie...opisujesz tak plastycznie, że pod
powiekami od razu rodzą się obrazy:)
wspaniałe uczucia w letargu jesiennym
nienasycenie...
pięknie lirycznie
pozdrawiam
Cudowny wiersz! Bardzo mi się podoba, miło pozdrawiam
Wszystko kiedyś się kończy... Pozdrawiam Madziu :))
magda:) Z uśmiechem - miłego dnia :)