łyk wieczności
naparstek ambrozji wypiłem przed wczoraj
doznałem wieczności której tak pragnąłem
bogowie Olimpu dotknąć pozwolili raj
w inny sposób świat smakować zacząłem
z wysoka spoglądam na codzienne życie
decyduję o byciu spraw tak kiedyś
błahych
musze podchodzić do nich niezwykle
skrycie
by nie zamienić znaczenia dobrych i
złych
być tam wysoko patrzeć na wszystko z
góry
nieokiełznanym być i nieodgadnionym
dla ciebie śpiewają niezliczone chóry
ty dajesz wody naprawdę spragnionym
więc dlaczego wciąż czuję się
niespełniony
na próżno próbuję zająć czymś umysł
uparty
przemierzyć czasu chyba trzeba eony
by kiedykolwiek obraz twój został zatarty
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.