Łzawa rozkosz...
Ująłem ją w swe drżące ręce
- ta jej złocista szata…achh /!/
…zobaczyć co pod nią – nic
więcej
- nim żona wróci – bo
strach…
szeleszcząc, zbytnio się nie broniła
- rozkoszną jej nagość ujrzałem…
wtem zgrzyt zamka – żona wróciła
- ja blady, jak wryty stałem…
a z oczu; kap, kap – łzawienie
- no !...widzę że już ją obrałeś
tak, jak ci nakazałam
- to bierz się za krojenie !
i na patelnię…już zapomniałeś ?
…ile będę czekała…/!?/
Komentarze (5)
Ja się tak nie zgadzam! Ja protestuję!
Myślałam,że...że Ci się oberwie ;p
Rozbawiłeś mnie tym wierszem ...:) Bardzo ciekawie i
z humorem napisany nie codzienny erotyk;)
Twoja łzawa rozkosz... łzy wyciska ;-) Trzeba uważać
przy rozbieraniu...
ojej ale wesolutki,super,podoba mi sie bardzo.
pełen humoru, ciekawie napisany wiersz,+