M.
No może tak nie do końca... ;p
Jego usta
Ponętne, tajemnicze
Jego bursztynowe oczy
Głębia rozkoszy
Próbuję sobie wyobrazić
Każde jego spojrzenie, ruch, oddech
W nienagannym styli posyłał mi swój
czarujący uśmiech
I mimo, iż myślałam, że wszystko jest tak
oczywiste
Nie do końca było
Wierzyłam
Zdołam mu się oprzeć
Jednak jego spojrzenie, usta, były jakby
kolejnym grzechem
Aczkolwiek pięknym
Dzieląca nas przestrzeń była niczym wobec
rządzy posiadania
Milczenie oznaczało wszystko, a zarazem
nic
To była chwila, która odeszła w
zapomnienie
A on był czarodziejem, który zniknął
Ale wróci
Nie pozwolę mu odejść…
Komentarze (2)
Witaj na beju! Początki są tu trudne, ale nie zrażaj
się komentarzami- masz prawo się uczyć pisać pięknie!
Powodzenia
ciężko uznać to za wiersz, mimo najszczerszych
chęci... prędzej notatka, coś do obrobienia, ale
wiersza w tym nie ma