I ma go?
O ile dobrze pamiętam zainspirowała mnie miniatura Wiktora.
Utkwił przy niej jak larwa,
w ciepluteńkim oprzędzie.
Marzył się Nanga Parbat,
lecz wyprawy nie będzie,
kiedy niezapewnione
podstawowe potrzeby.
Doceniał swoją żonę,
nim się usamodzielnił.
Kiedy wyrosły skrzydła,
jak prawdziwy tupeciarz,
rzekł – stagnacja mi zbrzydła
i niezwłocznie odleciał.
Komentarze (50)
Smutna ironia, niestety życiowa,
pozdrawiam Anno/niu :)
Wkrótce skrzydła opadły,
bo gdy zgasił już światło,
żona mu przypomniała:
beze mnie zginiesz łajzo!
:)))
Agnieszka Osiecka - Siedzieliśmy na dachu ---
https://www.youtube.com/watch?v=pTlLUlVbKLg
Dzięki zefirze za pochlebną opinię. Miłego dnia:)
Dzięki zefirze za pochlebną opinię. Miłego dnia:)
bardzo fajne pozdrawiam
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam Szarość dnia:)
I oby nie wrócił:(
Pozdrawiam:)
Dzięki Broniu za wgląd i komentarz.
Miłego wieczoru:)
Dzięki Broniu za wgląd i komentarz.
Miłego wieczoru:)
Ładny, ciekawy wiersz. Treść z życia wzięta. Tak bywa.
Pozdrawiam serdecznie.
Cieszy mnie Ewo Twój pozytywny odbiór. Miłego
czwartku:)
bardzo fany wiersz :)
:) Dobranoc Marianno.
:) Dobranoc Marianno.
dobre - ma to co tak bardzo chciał...
pozdrawiam - dziękuje za dobre rady:-)