Mała apokalipsa
„Małą apokalipsę” Konwickiego przerabiamy w
klasie maturalnej.
Nie do poznania.
Zresztą, kto miałby ją poznać, jeśli nikt
jej nie przeczytał?
Książka podobno jest ważna i abiturienci
powinni ją znać...
Jednak okazuje się, że nie jest ważna na
tyle, by ją wydrukować i zaopatrzyć w nią
biblioteki szkolne.
Uczniom powinno wystarczyć to, co o „Małej
apokalipsie” opowie nauczyciel,
dla którego przygotowano specjalne
streszczenia i omówienia powieści.
Komentarze (22)
skąd przypuszczenie że nauczyciel nie miał ręku
książki? - ...może tak jest jak wyżej ale no cóż -
jeśli komuś za mało może szukać źródła w dobie
internetu - uczeń woli skróty
Zarówno niezrozumienieswiata hippisów jak swiata
paranoiczego absurdu lat Polski perelowskiej (ze
pominę całą jego przemyslaną nieagsurdalnośc- łącnie z
wmonowaną w system zbrodnia - jako jego podstawą i
ostoja)opira się natym samym:obydwie rzeczywistosci
pozostawały i pozostaja w duzej mierze wciąz jeszcze
- "światami nieprzedstawionymi".
Pozdrawiam serdecznie Michale:)
nawiasem: zrownorygory stanu wojennego, jak
rzeczystośc przedstawiona w "małej apokalipsie -
wydawaly mi sią normalne i oczywiste. - zastanawialem
sie nawet- po co o tym pisac. Za nieprawidłowosci
uwazalem jedynie zachowania niezgodne z obowiazującym
prawem. owszem,wiedziałem ,ze jest -systemowe
nieprzestrzeganie prawa w organach państwowych.
Utwór znakomicie przedstawia "ducha" intelektualnego
naszych czasów. Ale czy to paranoja? Bym powiedział to
są inne czasy. W mej młodości durnej i chmurnej jakie
mieliśmy media, nawet tego terminu nikt nie znał.Było
radio, później telewizja czarno biała, działała
początkowo parę godzin na dobę. No i były książki, w
mym przypadku najważniejsze. A dzisiaj, czterolatek
operuje komórką, laptopem i poucza dziadka jak sobie z
tym poradzić. Działa tv o niezliczonej ilości kanałów,
komórki, laptopy, nie trzeba wiedzieć ile jest 7 razy
osiem, bo kalkulator jest w każdym elektronicznym
gadżecie. Gdzie tu czas marnowany na wielogodzinne
czytanie.Zmienił się świat, czasem my dorośli go już
nie rozumiemy. Ale pamiętam, że ponad pół wieku temu,
moja mama też nie rozumiała hipisów, rokendrola i
innych w tamtym czasie nowości.
wolnyduch - Zgadzam się. To jest paranoja. Może nie
jedyna, ale chyba najbardziej "bijąca po oczach".
To jakaś paranoja,
omówienie nie zastąpi czytania książki, to tak, jak ze
ściągą,
dla kogoś kto nie ma pojęcia o danej rzeczy.
Dobrej nocy życzę jastrzu.
Może i są lenie, ale ja piszę o czym innym.
Nauczyciele, którzy książkę znają jedynie z omówień
uczą o niej dzieci. A co naprawdę jest w książce
napisane, ani jedni, ani drudzy nie wiedzą, bo książki
się nie wydaje...
Widać teraz są same w szkołach lenie ...ich co innego
interesuje ...