Małe szczęście
Zajrzyjmy w zakamarki duszy
Głos rozsądku tam szczęście zagłuszy
Wszystkie dźwięki co instrument ten
wydaje
Okno na świat przez które wnętrze
sprzedaje
Wzleciałem pewnego razu ponad szczyty
umysłu mego
By szarość dnia zabić by poczuć cos
innego
Chodź prawo grawitacji było wciąż nie
ubłagalne
To co było nie możliwe nagle stało się
realne
Wcisnąwszy się w kąt mej świadomości
Mogłem zdobyć wszystko
Wszystko oprócz miłości
Przetrząsając tak bezsilnie
Cały świat mój własny
Brakowało mi granicy
A on ciągle był za ciasny
Żeby zabić gorzkie myśli
Żeby czas w miejscu zatrzymać
Oszukuje wciąż sam siebie
Lecz nie mogę już wytrzymać
Bo gdy tylko połykam
Małe szczęście w tej tabletce
Wszystko wraca lecz podwójnie
A ja tego wcale nie chce..
łatwo jest uciekać przed życiem w narkotyki ale trudno jest uciec przed narkotykami...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.