Malinowa sukienka
W poświacie jutrzenki
I prześwitującej sukience
Utkanej z zapachu malin
Tańczy delikatnie
Niczym krople deszczu
Na wietrze
Nie dotykając stopami ziemi
Z kwiatami wetkniętymi
We włosy
W wianku utkanym z radości
Uśmiechu i wspomnień wesołych
Lekko frunie po niebach przeszłości
Tańcząc tam w zamku
Raz, drugi i trzeci
Z mężczyzną swych marzeń
A później na łące
Samotnie, choć wspólnie
I wesoło, choć smutnie
Następnie subtelnie
Między drzewami w lesie
Gdzie stały pomniki jej marzeń
I w domu przy torcie
Pieczonym z miłości
I kawie wypitej wieczorem
Nad morzem gdzie piasek
Nagrzany do granic
Wygodnie rozpostarł się wokół
A woda gorąca
Obmyła jej ciało
Przyobleczone jedynie w nagość
Wracając do teraz
Do chwili obecnej
Pamięta to wszystko dokładnie
I tęskni
I cierpni z miłości szalonej
Bo dla niej ważne to było
Dla niej
Ptaka unoszonego melodią miłosci
I rybki płynącej wśród marzeń.
Komentarze (3)
Malinowo, cukierkowo...ślicznie:)Wiersz cały sobą
tańczy w tańcu wielkiej miłości:)
Piękne, malownicze metafory porywają czytelnika do
tańca.
bardzo podobają mi się Twoje porównania :) śliczny
wiersz :)