Malinowe zdumienie
Trawy krzyczą.
Lekko pocierasz
dłonią o mą dłoń.
Powietrze coraz cięższe
od niemych oddechów.
W malinowym zdumieniu
odpoczniemy
skarceni przez życie.
Bliscy opętania.
Rozkołyszesz niebo.
Od grzechu do zbawienia.
Coraz cieplej.
Wstyd znowu
wykrzywi nam twarze
w grymasie pożądania
nienazwaną tęsknotą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.