mama...
Dla ciebie życie to zabawka...t
woje blizny..i nakłócia na ciele
i na biurku zamiast książek zakrwawiona
strzykawka...
jedna z wielu..masz ich tak wiele...
Pokłóciłaś się z matką o byle co...
wygarnęłaś jej że nie jest ci potrzeba
osoba taka..
jesteś naprawde ostatnie dno..
ale nie...ty przeicez nie wiesz..by cię nie
martwić nie powiedziała ze od roku choruje
na raka...
Matka ciężko pracuje by zabić w sobie
to..
że zamiast małej dziewczynki którą
kochała..
ma własnie ciebie..właśnie dno...
które wbrew wszystkiemu mieć przy sobie
chciała...
to naprawde jej ostatnie dni..
ona już więcej cie nie przytuli...
już więcej nie pogłaszcze cię po
główce...
i do snu zmęczonej nie utuli...
Ona już umiera.i nie powie nic nikomu..
bo nie chce martwić swojej koszanej
córeczki...
przytuliłaby się do niej..
lecz jej nie ma w domu...
i mama płaczę bo chce byś w tą ostatnią
godzinę została z nią..
bo się tak bardzo boli..ty na to
- Odwal się...!!
i rozwalasz o stół osatnią butelkę
coli...
I wybiegasz z domu zła...
że kazała ci siedzieć w chacie..
idziesz do swoich kumpli..
ponażekać że do bani starych macie..
A mama?
i teraz ona podchodzi do twojego
biurka..
i wyciąga żyletki..
kalecz ręce jak tylko może..
i połyka tabletki...
potem zakrwawiona kładze się na ziemie..
i puszcza głośno muzykę jakiej
słuchasz..
bo przez te ostatnie minuty..
wierzyła..że stoisz obok..i ją
kochasz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.